Canyon wprowadza kolejną wersję gravela, ponieważ poczuł, że rynek wymaga większej specjalizacji i nie da się tak szerokiej dziedziny, jaką jest graveling, sprowadzić do aktywności na rowerze określonego typu. Obok Graila, kontrowersyjnego roweru do ścigania się po szutrach, którego premierę ogłaszaliśmy w 2018 roku oraz jego tańszej, mniej wyszukanej, ale trudnej do pominięcia wersji z aluminiową ramą, przyszedł czas na przygodową „szutrówkę”. Tak opracowana kolekcja ma lepiej dopasować się do całego spektrum potrzeb. Canyon przekonuje, że odbiorcy, oprócz „pozabitumenowego ścigacza”, potrzebują roweru, który spełni ich oczekiwania w terenie zarezerwowanym do tej pory dla lekuchnych rowerów MTB. Oto Grizl. Stoi na dwóch łapach i ryczy.
Założenia
W prezentacji teoretycznej brali udział: Matthew Leake – Road Brand & Marketing Manager, Matej Sömen – Product Engineer oraz Daniel Heyder – Product Manager wcześniej pracujący przez pięć lat jako projektant/inżynier w szosowych projektach, ale w środowisku znany ze względu na kontrowersyjny projekt kierownicy w Grailu. Hayder powiedział, że: Grail był naszym pierwszym rowerem tej klasy i dlatego postanowiliśmy zaprojektować sprzęt szybki i nie przeszkadzający w jeździe asfaltem. Nie chcieliśmy przesadzić z właściwościami terenowymi, przewidzieliśmy dla niego używanie pół na nawierzchniach bitumicznych i pół poza nimi. Leake stwierdził, że Grail spełnił oczekiwania firmy, ponieważ nigdy nie było tak, żeby ich produkcja przewyższyła popyt. Z drugiej strony, Canyon potrzebował nowej gravelówki o bardziej tradycyjnym wyglądzie, ze zwykłą kierownicą, żeby łatwiej przewozić bagaże i w mniej spektakularny sposób spełnić oczekiwania użytkowników poszukujących bardziej uniwersalnego roweru. Jak to podsumował Matej Sömen: Szwajcarski scyzoryk do jeżdżenia w każdych warunkach. Nie pierwszy raz Canyon najpierw przedstawia projekt Halo, żeby w kolejnych generacjach dostosowywać go do branżowych standardów i przyzwyczajeń bardziej zachowa...