Grade w pierwszej odsłonie (//bit.ly/2WNQtSQ), o czym piszę z lewej, pojawił się w sprzedaży pięć lat temu i był pionierskim rowerem tego typu (seryjny rower z karbonową ramą). Mimo że wciąż uważam go za jeden z najlepszych rowerów gravelowych, to z punktu widzenia rozwoju technologii narodził się w rowerowym mezozoiku – i to raczej w triasie. Kiedy go rysowano, duża część obecnych standardów montażowych nie istniała i nikt, ani GT, ani nikt inny, nie znał kierunków, w których będą ewoluowały rowery tej kategorii. Nowy Grade w dalszym ciągu jest szybkim rowerem do pokonywania przestrzeni, bez ograniczeń, jakimi obarczone są szosówki czy MTB. Zastosowano w nim kilka całkowicie niespotykanych rozwiązań.
Rama
Floating Stays to całkowite uwolnienie rurek podsiodłowych tylnego widelca od kontaktu z rurą podsiodłową ramy. „Rurki” podsiodłowe (zastosowanie cudzysłowu wyjaśniam dalej) podwieszone są jak hamak pod górną rurą ramy w odległości kilkunastu centymetrów od węzła podsiodłowego. W celu zwiększenia elastyczności mają też średnicę małego palca. To tylko wyrazisty przykład, że kształt ramy oraz wielkość przekrojów ściśle dopasowano do zadań i obciążeń. To prawda, że Grade 2020 urodą nie grzeszy, ale mnie osobiście cieszy brak zdobnictwa oraz „spojlerów”, „owiewek” i innych elementów mających uczynić go estetycznym. G...