Od redakcji #10/2021

Felieton

Na początku roku zakładaliśmy spokojnie, że dwa wydania periodyku wyłącznie na temat rowerów elektrycznych wystarczą. Rzeczywistość nakazała nam skorygować plany, dlatego ten numer jest dwuczęściowy. Z jednej strony dotyczy rowerów „analogowych”, z drugiej – tych ze wspomaganiem. Nie byliśmy przygotowani na wydanie osobnego numeru, ale przyjdzie i na to czas.

 

 

 

Tylko hipokryci mówią, że na „elektrykach” jeżdżą dla Planety. Wspomaganie w rowerach MTB nie jest dla leniuchów i słabeuszy, stosują ją także ci o nienagannej formie, żeby zwiększyć ilość wrażeń i coraz słabiej słychać, że ci wspomagani elektronami oszukują. „Elektryki” nie polaryzują już tak mocno kolarstwa i uczestników ruchu drogowego, ale są pojazdy, na widok których u wielu burzy się krew. W krótkim newsie w części elektrycznej Paweł Kisielewski cytuje przerażające dane pochodzące z czasopism dentystycznych i od samych stomatologów. Dlaczego piszemy o e-hulajnogach? Bo uważamy, że wielkość kół ma znaczenie dla bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego. Raport pokazuje niezbicie, że hulajnogi elektryczne mają też bardzo ciemne strony, a zęby sypią się na asfalt w ilościach szokujących. 

 

Zarówno w części o analogach, jak i elektrykach znajdują się artykuły o elektronicznej automatyzacji działania zawieszeń. Dotychczas wyłącznie system Brain przypisany do Specialized rzeczywiście działał, ale był w pełni mechaniczny, bardzo skomplikowany w serwisowaniu i drogi także w zakupie. Zastosowanie akcelerometrów wydawało się nam bardzo naturalne, jednak przez wiele lat nikt nie był w stanie nawiązać walki z mosiężnym ciężarkiem Speca.

 

W tym „bikeBoardzie” mamy aż trzy artykuły o obwodach scalonych współpracujących z obwodami hydraulicznymi. Pierwszy z nich to nie jakieś tam dywagacje, tylko klasyczny test, w którym oceniamy najnowszą wersję Live Valve (na stronie 18 w części elektrycznej). System ten pierwotnie bardzo dużo obiecywał, ale nawet po poprawieniu nie wnosi przełomu. Paradoksalnie jednak jego główną rolę widzimy w rowerach przeznaczonych dla przeważającej grupy użytkowników. Wszystkich tych, którzy nie dotykają pokręteł regulujących poziom tłumienia i bezustannie (tak jak ja) zapominają odblokować zawieszenia po podjeździe. Pozostali mogą bez niego żyć.

Czy Flight Attendant, rozwiązanie fabrykowane przez SRAM, będzie pod tym względem lepsze? Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet jeśli nie będzie działało zdecydowanie lepiej (choć więcej obiecuje), to i tak ma szansę dokopać Foxowi. Przyczyna jest banalna, Flight Attendant jest bezprzewodowy. Plątanina kołaczących w rowerze przewodów Live Valve nie ma przyszłości. Ale do gry wchodzi też Suntour z supertajnym The Pidcock Project. Ma na koncie realny sukces – złoty medal olimpijski – a ja staram się przewidzieć, jak działa, co opisuję na stronie 24.

 

 

 

 

Analogową część „bikeBoardu” postanowiłem też w pewnej mierze poświęcić zakończeniu naszej niejednoznacznej relacji z Targami we Friedrichshaffen. Gdybym był Cezarem, powiedziałbym, Veni. Vidi. Vici. Ale nie jestem, zatem przybyłem, zobaczyłem... i chciałbym, żebyśmy czym prędzej zapomnieli, jak wyglądały ostatnie Targi we Friedrichshafen. Natomiast bardzo ważne jest to, żeby myśleć o tym, jaki powinien być Eurobike 2022, który odbędzie się we Frankfurcie.

Innowacje muszą pasować do potrzeb współczesnego świata. Jak prześledziliśmy to na przykładzie kół Spinergy, wyskoczenie z pomysłem zanim świat do niego dojrzeje może skończyć się piękną katastrofą. Ewolucję najmniej docenionego komponentu rowerowego, czyli szprychy, opisujemy na stronie 38 i płynnie przechodzimy do ciekawej prezentacji kół, dzięki którym można znacznie ulepszyć seryjny rower, co przygotował Kuba Chryczyk. Że coś jest na rzeczy, przekonuje nas test Specialized Tarmac, który seryjnie sprzedawany jest z kołami „treningowymi”. W obliczu tego arcyciekawego roweru stwierdzenie „zakupy na raty” niesie całkiem niespodziewane konotacje. 

 

Przypisy