Tuning roweru to chęć posiadania sprzętu wyjątkowego, indywidualnego i niespotykanego. I nie chodzi tu wyłącznie o stworzenie jeżdżącej kolekcji najdroższych komponentów, ale o szukanie takich rozwiązań lub części, które oprócz idealnego dopasowania do anatomii są w stanie podkreślić osobowość tak, żeby wyrażała ona charakter użytkownika i jego oddanie pasji. Dla nich jest niniejszy artykuł.
Jeszcze przed kupnem jakiejkolwiek części musisz założyć sobie konkretny cel. Jaki ma być Twój rower, czemu ma służyć, w czym ma być lepszy od seryjnych? Bez tego nie sposób stworzyć projektu, który będzie cieszył także funkcjonalnością dzięki temu może być doceniony przez znawców, bo przecież i w cudzych oczach chcesz się przejrzeć. Ja poszukiwałem rozwiązań dla jak najszybszego pokonywania alpejskich przełęczy i chcę się podzielić moim doświadczeniem z tymi, którzy chcą jakiejkolwiek innej spersonalizowanej szosówki, gdyż bez względu na zakładany cel, sposób dotarcia do niego będzie podobny.
Można zbudować maszynę od podstaw lub modyfikować gotowy rower. I choć ta pierwsza metoda wydaje się najbliższa ideałowi, w obliczu popularności ram aerodynamicznych, wykorzystujących niestandardowe kształty sztyc, sterówek czy zamysł totalnej integracji osprzętu i pochowania każdego centymetra okablowania, tuning takiego roweru jest coraz trudniejszy. Mnie najbardziej urzekają klasyczne konstrukcje złożone na kultowych częściach, ponieważ z jednej strony nie rzucają się w oczy, ale z drugiej strony - znawcy tematu potrafią docenić każdy detal.
1. „Cztery tłoki w szosówce? To może jeszcze tarcza 203 mm!” – wysłuchałem wielu takich komentarzy od konserwatywnych kolegów. Ale mi wcale nie chodzi o moc hamowania, która niewątpliwie jest ogromna, może nawet zbyt duża. Te zaciski po prostu ładnie wyglądają i są bardzo dobrze wykonane. Ponadto nadają charakter tej maszynie. Jeśli chodzi o parametry, to mimo że mają cztery tłoki, są wyraźnie lżejsze niż seryjne zaciski Shimano Dura Ace, tym bardziej z kompletem tarcz XTR rodem z MTB.
2. Koła Corima MCC DX są alternatywą dla ekskluzywnych kół Lightweight. Corimy są trochę cięższe (1320 g), ale także sporo sztywniejsze, dają poczucie mocy pod nogą. Szeroka obręcz (26 mm) o przekroju „U” wpływa na lepszą aerodynamikę, a mała liczba szprych zwiększa stabilność przy bocznym wietrze. Mnie dodatkowo ujęły pięknym dźwiękiem wydawanym przy większych prędkościach.
3. Zestaw wygląda spartańsko, ale siodło mam sprawdzone i nie raz spędziłem na nim pięć godzin, a nawet więcej. Dzięki dużej elastyczności skorupy pracuje na nierównościach. Sztyca ma zerowy offset, co przesuwa środek ciężkości do przodu, idealnie na podjazdy. Dla mnie również znaczenie ma to, że choć masą nie ustępuje produktom niemieckich manufaktur, to cały zestaw jest zaprojektowany i wykonany w Polsce, przez co ceny nie są wygórowane (jak za tego typu komponenty).
4. Kokpit to opcja dla ludzi, którzy mają ograniczony budżet, bo cały zestaw to wydatek 150 euro. Mostek z pewnością ustępuje pod względem sztywności topowym carbonowym konstrukcjom (zwłaszcza w wersji dłuższej niż 110 mm), ale za te sztywniejsze trzeba zapłacić ok. 2000 zł. Kierownica jest wystarczająco sztywna. Całego zestawu używam od dwóch lat, przeżył kilka wyjazdów w Alpy, a nawet jazdę po szutrach i się sprawd...