Apfelstrudel i szparagi po austriacku

Przygoda Otwarty dostęp

1. Salzburg – widok na twierdzę Hohensalzburg 

Uwielbiam wracać każdej wiosny do Wiednia. Powietrze pachnie kwitnącą akacją, nie ma jeszcze zbyt wielu turystów, a pochłaniając niezliczone kilometry ciągnącej się wzdłuż Dunaju EuroVelo 6, w każdej chwili można zsiąść z rowerowego siodła, żeby w jednej z wielu rozrzuconych po drodze knajp zamówić apfelstrudel z czarną jak smoła kawą albo ugasić pragnienie jednym z regionalnych piw.

No i szparagi. O tej porze roku każda knajpa na pierwszy ogień obowiązkowo poleci jakieś danie ze szparagami w roli głównej. I zawsze będzie to dobry wybór. I wyjątkowa przyjemność dla podniebienia. Tak jak i przyjemnością jest, siedząc w restauracyjnym ogródku, przyglądanie się tłumom Wiedeńczyków w każdym wieku jak mkną przez miasto i jego okolice na swoich rowerach, które mocno zdominowały już elektryki. Wyjątkowo uderzyło mnie to w tym roku, ponieważ w porównaniu z rokiem ubiegłym zmiana jest bardzo wyraźna. Dla równowagi jest też cała masa szos, na których śmigają głównie młodzi ludzie. Elektryki lub szosy. Tak, delikatnie uogólniając oczywiście, wygląda wiedeńska, i szerzej, austriacka rzeczywistość. 
Ale na mnie czekało w Wiedniu inne „cacko”. Jako że nie wybrałem się tym razem z własnym rowerem, byłem skazany na to, co przygotowali dla mnie moi austriaccy znajomi. A czekał na mnie nienajnowszy Trek Marlin, który ewidentnie czasy świetności miał już raczej za sobą. Skoro jednak darowanemu koniowi, a raczej rowerowi, nie zagląda się w zębatki to spojrzałem tylko na łańcuch. I przerzutki. Po drobnych regulacjach i przesmarowaniu całości można się było przyzwyczaić do reszty. Na Wiedeń opcja wystarczająca, a o planowanym Salzburgu i jego alpejskich okolicach starałem się chwilowo nie myśleć.

2. Panorama Wiednia rozciągająca się ze wzgórza Kahlenberg 
 3. Warto wybrać się tą trasą z Salzburga nad jedno z licznych jezior znajdujących się w odległości 40–50 km od miasta

Możliwości jazdy rowerem w Wiedniu jest bardzo dużo i nawet jeśli planuje się spędzenie czasu jedynie w stolicy Austrii to rowerowej nudy nie będzie. Do wyboru jest wspomniane EuroVelo 6, czyli projekt liczący prawie 4,5 tys. kilometrów. Rozpoczyna się we Francji, biegnie m.in. przez Szwajcarię, Austrię, aż na Bałkany. Można też skorzystać z Donauradweg, bardzo popularnego szlaku rowerowego, który ciągnie się wzdłuż Dunaju na odcinku blisko 400 km. Nie jest wymagający. Został poprowadzony tak, że jego niemal cały dystans prowadzi po płaskim terenie, więc nadaje się na rodzinne wycieczki. 

 4. Wokół Salzburga poprowadzonych zostało wiele tras rowerowych, pozwalających wygodnie przemieszczać się na duże odległości 

Jeżeli wiedeńskie płaskie szlaki zaczną doskwierać można spróbować się zmęczyć zdobywając znajdujące się na terenie Lasu Wiedeńskiego wzgórze Kahlenberg, położone na wysokości 484 metrów n.p.m. Wysiłek zostanie nagrodzony piękną rozległą panoramą Wiednia. Chyba, że akurat pojawią się chmury. A jeśli i tego będzie mało to można zdecydować się na podróż do położonego w Alpach, blisko granicy z Niemcami, Salzburga – miasta narodzin Mozarta. Salzburg znajduje się zaledwie 3 godziny drogi pociągiem od Wiednia i idealnie nadaje się na kilkudniowy wypad rowerowy. Jeśli już mowa o pociągach i rowerach to warto wiedzieć, że na niektórych trasach, a ta do Salzburga do nich należy, wymagane jest wcześniejsze dokonanie płatnej rezerwacji na przewóz rowerów. W każdym składzie jest miejsce tylko na pięć rowerów, więc należy zrobić to odpowiednio wcześnie, gdyż w weekend lub w sezonie turystycznym może okazać się to dość trudne. Ta niewiedza kosztowała nas spędzenie nadmiarowych 6 godzin na dworcu w Wiedniu, zanim udało się wsiąść do pociągu, w którym istniała możliwość dokonania rezerwacji. W tym czasie odjechało w kierunku Salzburga pięć pociągów z kompletem rowerów na pokładzie. Naszą czujność uśpił fakt, że na innej trasie, do leżącego godzinę od Wiednia Baden bei Wien, dostaliśmy się wcześniej pociągiem, a potem stamtąd wróciliśmy bez konieczności rezerwacji miejsc dla rowerów. Na szczęście frustrację zrekompensował, po wyjściu z pociągu w Salzburgu, zniewalający widok ośnieżonych szczytów Alp, skąpanych w promieniach wiosennego słońca. 

5. Powrót do Wiednia trasą EuroVelo 6 
6. Trudno pozbyć się widoku twierdzy, bez względu gdzie się przebywa

Salzburg to miasto historyczne, z licznymi zabytkami, z dominującą nad miastem i będącą jego symbolem średniowieczną twierdzą Hohensalzburg. Warto zostawić na kilka godzin rowery, żeby wspiąć się do tej okazałej twierdzy o blisko tysiącletniej historii. Widok na rozciągające się z każdej strony Alpy i rozłożone u podnóża zamku miasto zachwyca.
Miasto jest bardzo przyjazne rowerom i, tak jak w Wiedniu, jest tu wiele ścieżek i tras rowerowych pozwalających na komfortowe i bezkolizyjne przemieszczanie się przez miasto. Osoby, które do Salzburga przyjechały bez rowerów mogą skorzystać z oferty wypożyczalni. Chociaż oferowany sprzęt to głównie e-rowery. Ale jak przystało na znajdujące się w Alpach, na wysokości ponad 420 metrów n.p.m., miasto, taka oferta nie specjalnie dziwi. O ile ścieżki w samym mieście poprowadzone zostały po płaskim terenie, tak oddalając się z każdym kilometrem od miasta trzeba wykazać się kondycją przynajmniej nieco bardziej niż przeciętną, ponieważ teren staje się coraz bardziej pofałdowany i wymagający. I faktycznie zdarzyły się sytuacje, kiedy należało dumę schować w kieszeń i Marlina podprowadzić pod stromiznę. Rower, który do takich podjazdów niespecjalnie się nadawał. Pozostawało przyglądanie się lekko zazdrośnie Austriakom, którzy w zdecydowanej większości przemieszczali się na elektrykach. Ewentualnie śmigali na szosach. Tak jak w Wiedniu, tylko jeszcze bardziej widoczne. Elektryki lub szosy. Stanów pośrednich nie było. Były za to szparagi w różnych wariacjach. Z Mozartem w tle. I apfelstrudel na dokładkę.

Przypisy