Dzień wcześniej pani charakteryzatorka w pocie czoła próbowała nadać mojemu szpetnemu obliczu cywilizowany wygląd. Najpierw zniknęły wszystkie syfy, potem zmarszczki, w tym mimiczne, więc nie byłem w stanie wyrazić żadnych emocji poza delikatnie zdziwioną błogością, ale całkowicie nie zdawałem sobie z tego sprawy, brak lustra uśpił moją czujność i o tym, jak wyglądam, dowiedziałem się z mediów. Byłem tak gładki jak gadka, którą zaserwowaliśmy razem z Maćkiem Patrzałkiem (znacie z naszych łamów).
Pytania serwowane przez cudowną gospodynię programu o głosie, który relaksował, były niezwykle łatwe, a atmosfera ze strony eki...