Jak podsumowałbyś swój start na mistrzostwach świata w Innsbrucku?
Trasa wyścigu była bardzo trudna i przeznaczona dla wybitnych górali. Na dystansie przekraczającym 260 km zlokalizowanych było aż dziewięć ciężkich podjazdów, każdy o przewyższeniu ponad 500 m – to była prawdziwa rzeźnia [potwierdzeniem może być lista zawodników, którzy nie ukończyli wyścigu – przyp. red.]. Oczywiście bardzo chciałem wygrać i zdobyć po raz czwarty tytuł mistrzowski, ale to nie był mój dzień. Inni zawodnicy okazali się lepsi.
Dlatego wielkie gratulacje dla Alejandra Valverdego, który w ten piękny sposób zwieńczył swoją dłu...