Fuji Jari Carbon 1.1

Rowery

Mógłby stać w Sèvres jako wzór Gravela. Wolimy jednak, gdy jeździ!

 

Wrażenia z jazdy

Po zeszłorocznych zachwytach naczelnego nad aluminiowym Jari poprzeczka wisiała wysoko. Na myśl o testach węglowej wersji wahałem się już, czy godne Jarego byłyby szutry Karpat Rumuńskich, przełęcze w Alpach, a może chociaż wjazd na Turbacz?

Paweł skutecznie ukrócił moje rozważania, powtarzając: „prędko, Bartosz, prędko!”. Pod ręką były więc moje Góry Świętokrzyskie. Cenię je, jednak opatrzyły się już nieco, a i pewni niewrażliwcy śmią podawać w wątpliwość ich „górskość”. Nie bacząc na wyobrażone drwiny, trasę wybrałem świętokrzyską, ale dogodną i urozmaiconą: wybiega wprost spod mojego domu przetartą leśną ścieżką, przekracza rzekę (wpław) i zwalone drzewo, ciągnie pod górę szutrami poprowadzonymi jak od linijki, by domknąć się asfaltami pośledniej jakości. Trzy części w zbliżonych proporcjach. Dla mnie – brzmi zupełnie jak poligon testowy dla „przygodowej” szosówki.

 

  1. Ramiona kierownicy są sz...

Artykuł jest dostępny w całości tylko dla zalogowanych użytkowników.

Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto Zaloguj się

Przypisy