Trudno było znaleźć argument przemawiający za tym, aby w niedzielę, dzień wszelkiego wypoczynku zerwać się z rana z łóżka i jechać do karczewskiego lasu, by tam łyknąć 40 kilometrów po wertepach, podjazdach i korzeniach. Była tylko jedna rzecz, która mogła przekonać do takiego wysiłku. Mianowicie taka, że w tym karczewskim lesie czekał na zawodników Cezary Zamana i peleton z...
Artykuł jest dostępny w całości tylko dla zalogowanych użytkowników.
Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto
Zaloguj się