Wrażenia z jazdy
Jeśli nazwa Ransom wydaje Wam się znajoma, to nie jesteście w błędzie. Wygrzebałem archiwalny numer „bikeBoard” z 2006 r., w którym pojawił się test zaczynający się słowami: „Scott Ransom to najciekawszy rower dekady. Konstruktor Peter Denk chciał połączyć w nim lekkość i zdolność pokonywania podjazdów z olbrzymim skokiem. Jego konstrukcja daje do myślenia i można sobie zadać pytanie czy nie jest przypadkiem zbyt wymyślny”.
Dwudziestosześciocalowe koła 13 lat temu nie były wymyślne, ale amortyzowana karbonowa rama z dziwacznym damperem Scott Equalizer już tak. Scott od zawsze chce stawiać kamienie milowe w sporcie. W końcu ta firma powstała, kiedy jej założyciel, Ed Scott, w 1958 r. wprowadził na rynek pierwsze zwężające się aluminiowe kijki narciarskie.
Sobotni listopadowy poranek. Dojeżdżamy ekipą do nowo objawionej miejscówki, czyli Babia Góra Trails. Temperatura w okolicach zera przekonuje nas do szybkiego startu w stronę Mosornego. Ransom zaskakująco dobrze podjeżdża. Jeżeli ścieżka jest gładka, wystarczy wcisnąć całkowitą blokadę skoku i jedziesz jak na gravelu mimo opon o szerokości 2,6”. Szybko czujesz, jak każde depnięcie w korbę napędza ten rower. Trochę nierówno...