Dygresja. Ale jak najbardziej na temat
Niedawny wypad rowerowy do lasu. Pędzimy z kopyta duktem leśnym, zbliżając się szybko do dwóch postaci jadących nieśpiesznie obok siebie całą szerokością ścieżki i zaangażowanych w beztroską rozmowę. Z daleka daję „paszczowo” znać, że się zbliżamy. Jeden z rowerzystów reflektuje się i robi mi miejsce, więc pędzę dalej. Po chwili oglądam się za siebie, żeby sprawdzić, czy towarzysząca mi osoba również „przeskoczyła” gawędziarzy, ale nie widzę nikogo. Po zawróceniu dowiedziałem się, że rowerzysta, który mnie przepuścił, od razu z powrotem wskoczył na swój tor, więc osoba jadąca za mną musiała gwałtownie dać po heblach, co spowodowało dociśnięcie klatki piersiowej do kierownicy, na której zamon...