Muszę przyznać, że pierwszy Camelbak był dość okropny – z cienkiej rurki ledwie co ciekło, zwłaszcza gdy bez mycia zarosła glonami. Bujał się na plecach, bo twórca systemu nośnego nigdy nie widział porządnego plecaka. Ale bidony były jeszcze gorsze – ciekło z nich, nawet jeśli korek znajdował się u góry, śmierdziały fenolem i wzbogacały napój o cały zestaw pierwiastków z tablicy Mendelejewa, a na byle dziurze… wypadały. Co gorsza, w początkach ery MTB wydawały się całkiem niepraktyczne, bo ich wyjęcie i włożenie podczas jazdy po dziurach zazwyczaj kończyło się ich utratą, ginęły też w całkiem nieprzewidzianych momentach. Ale czasy i potrzeby rowerzystów się zmieniły. Tylko woda jest nadal niezbędna. Oto zestaw współczesnych inspiracji, z czego się nawadniać, żeby przeżyć...
Nawadniaj się lub giń
To pierwotny slogan bukłaka Camelbak – pierwszego na Ziemi skutecznego systemu wodonośnego, który o mały włos całkowicie nie wyparł idei przewożenia napoju w bidonie rowerowym. Walka trwała, odkąd pojawił się „bikeBoard”, a problem pozostał, bo bez picia nie ma życia.
Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto
Zaloguj się