Połączenie pontonów i rowerów, znane jako bikerafting, otwiera zupełnie nowe sposoby na poznanie regionu zarówno z lądu, jak i wody. Zmiana perspektywy i różnorodność są niezrównane. Wyruszyliśmy, aby cieszyć się tym, co najlepsze z obu światów w najgłębszym kanionie Europy – wąwozie Tara w Czarnogórze.
Autor: Gerhard Czerner
.
Domy unoszące się nad wodą, zielona zorza polarna tańcząca nad horyzontem, szeptane przy ognisku szamańskie zaklęcia i niekończące się traile wiodące przez wielobarwny ląd poprzecinany błękitem jezior – wyprawa rowerowa wśród jesiennych krajobrazów Laponii to doznanie, w którym euforia zaczyna zagrażać Twoim zdrowym zmysłom, balansując na granicy przebodźcowania. Przeżyliśmy to!
Jazda kamperem wzdłuż południowo-zachodniego wybrzeża Stanów przez złotą Kalifornię to marzenie każdego włóczykija. Dla nas to mało: my do kampera wrzuciliśmy jeszcze rowery!
Oddech stał się ciężki, jakbym wspinał się przygnieciony głazem. Od wielu godzin walczymy w ciemnościach, usiłując pokonać stromą, pokrytą lodem ścianę, trzymając się kurczowo napiętych jak struny lin. Nasze raki wydają się jedynie delikatnie ranić skały, nie dając właściwie żadnego oparcia dla stóp. Na wysokości 5500 m n.p.m. ma się wrażenie, że płuca za chwilę staną w płomieniach, po każdym kroku potrzebujemy przerwy, żeby wziąć oddech, a potem kolejny. Nasze rowery przytroczone do plecaków zwiększyły ich ciężar do ponad 20 kilogramów. Już sama wędrówka jest wystarczająco wyczerpująca, lecz ciężar obciążenia i walka o równowagę czynią z niej prawdziwą batalię. Wciąż nie porzuciliśmy jednak nadziei, że uda nam się pokonać największą przeszkodę na naszej drodze – przełącz Gondogoro La.
Inkowie czcili góry jako chroniące bóstwa. Tych „Strażników Doliny” w inkaskim języku z rodziny keczua nazywano Apu Wamani. Ambitny projekt rowerowy w Chile – próba przemierzenia pięciu gór z tej grupy na rowerze – służył zwiększeniu świadomości historii ludzi, których już nie ma. Przyjąłem zaproszenie na zdobycie ostatniej wielkiej góry z tej wieloletniej wyprawy.
Myśl jak wielbłąd. Jedź jak tygrys. I pij jak wiking powracający z pola bitwy! Nasz przewodnik tego dnia – Maor – udzielił nam takich rad, aby przygotować naszą ekipę na czekający nas skwar na Pustyni Judzkiej. Wielbłądy również szukają najłatwiejszej drogi i nigdy nie pójdą pod górę, dlatego szlaki ich wędrówek nadają się dla rowerzystów. A płynny styl jazdy tygrysa i tak mamy we krwi. Przynajmniej taką mamy nadzieję.
Inkowie czcili góry jako chroniące bóstwa. Tych „Strażników Doliny” w inkaskim języku z rodziny keczua nazywano Apu Wamani. Ambitny projekt rowerowy w Chile – próba przemierzenia pięciu gór z tej grupy na rowerze – służył zwiększeniu świadomości historii ludzi, których już nie ma. Przyjąłem zaproszenie na zdobycie ostatniej wielkiej góry z tej wieloletniej wyprawy.