Ostrożnie zaciskam paski, które mają utrzymać koła i ramę mojego gravela przymocowane do tratwy przez kilka następnych dni. „Kierownica naprawdę wciska się w tratwę” – krytycznie zauważa Xaver. Jego nie wygląda lepiej. Więc odpinamy ją i przypinamy ponownie. To nie będzie ostatni raz. Żaden z nas nigdy nie próbował przechowywać roweru i mnóstwa sprzętu przez kilka dni na małej gumowej łódce. Nawet nie próbujemy przestrzegać podstawowej zasady utrzymywania środka ciężkości tak nisko, jak to możliwe, ponieważ jest to całkowicie nierealne. Rower i bagaże lądują na szczycie tratwy, o wiele za wysoko. Xaver wyraża swoje wątpliwości: „Jestem ciekaw, jak te w pełni załadowane łodzie poradzą sobie na bystrzach. Myślę, że nie będzie łatwo”. Mogę się tylko zgodzić. Jedyne, co możemy zrobić, to spróbować. Przekonamy się. Pełni napięcia, ale i oczekiwania, wspinamy się do naszych łodzi. Za dwa dni zamierzamy przepłynąć najgłębszy wąwóz w Europie. To będzie wyzwanie, myślę sobie, wykonując pierwsze ruchy wiosłem.
„Łza Europy” – tak nazywana jest rzeka Tara w Czarnogórze, dzięki jej krystalicznie czystym w większości wodom. Ten ciemnoniebieski klejnot przepływa przez najgłębszy kanion w Europie. Rzeka wyrzeźbiła sobie drogę w wapieniu na głębokości 1333 metrów. Tara jest już powszechnie znana wśród entuzjastów whitewater. Zawsze chciałem zobaczyć ten naturalny spektakl na własne oczy, ale nigdy nie miałem okazji. Dopiero po odkryciu dla siebie nowego sportu, Tara powróciła do moich myśli.
„Bikerafting”, symbioza packraftingu i jazdy na rowerze, mnie urzekł. Packrafty to małe gumowe łódki dla jednej lub dwóch osób, które można złożyć do niewiarygodnie kompaktowych rozmiarów. Ważące zaledwie około 2,5 kilograma łodzie składa się do jedynie 30 × 20 cm. Dzięki temu można je łatwo przewozić na bagażniku rowerowym lub w plecaku. Początkowo były zaprojektowane i używane przez trekkerów do przekraczania rzek, jezior i fiordów, dopiero w 2000 roku producenci z...