Tak jak w przypadku greckiego interioru, będącego, w wymiarze turystycznym, nieco w cieniu wybrzeża i wysp (o czym pisałem we wrześniowym numerze „bikeBoard” w 2018 r.), tak Serbia jest również nieco w cieniu turystycznym swoich postjugosłowiańskich sąsiadów.
Autor: Przemek Maciejowski
Wyjeżdżając na etapowy wyścig kolarski, jakiegokolwiek by on nie był rodzaju – MTB, szosa czy gravel, mam pewną wizję tego, jak powinien, według mnie, wyglądać. Dzięki dwudziestoletniemu doświadczeniu wyjazdów, startów, podróżowania na i z rowerem, siłą rzeczy wypracowałem sobie opinię o różnych regionach, krajach czy nawet kontynentach. Zależnie od tego, czego się spodziewam po danym kraju, moje oczekiwania względem imprezy nabierają pewnego kształtu. Wiem, jak się przygotować logistycznie czy w jaki tryb mam wejść. Rally di Romagna, jako że organizowany jest we Włoszech, skojarzył mi się z relaksem, obcowaniem z jedną z najbardziej rozpoznawalnych, ale też oryginalnych, kultur.