Ostatecznie na to wydarzenie musieliśmy zaczekać aż do połowy sierpnia, a z uwagi na zagrożenie epidemiczne organizator wprowadził konieczne zmiany. Brak możliwości rejestracji na miejscu, okrojenie targów do kilku wystawców i zmniejszenie ilości dyscyplin do dwóch - maratonu i enduro, to najistotniejsze z nich. Cały festiwal zyskał miano Birell Bike Festival COVID Edition, ale dzięki temu medale z tegorocznych zmagań stały się unikatowe.
Podczas piątkowych treningów niemal wszystko było „po staremu”, niestety od soboty rano w miasteczku festiwalowym mogli przebywać już tylko zarejestrowani wcześniej zawodnicy, wystawcy i organizatorzy, a na trasie zawodów nie mogło być kibiców. Początkowo wydawało mi się to bez znaczenia, jednak z rozmów przeprowadzonych z innymi zawodnikami można było wywnioskować, że "coś jest nie tak". Ja też nie czułem jakiejś specjalnej werwy do ściganki i jechałem jakby bez motywacji.
Przechodząc do konkretów - zawody enduro składały się z 5 odcinków specjalnych (niestety dość krótkich). W stosunku poprzednich edycji nieznacznie zmieniono przebieg trasy, dodano jeden nowy odcinek specjalny i końcówkę oesu bikeparkowego. Ranga zawodów była wysoka - 3. runda Pucharu Słowacji, a jednocześnie kwalifikacje do EWS-a (Mistrzostw Świata Enduro). Mimo tego nie należały one do specjalnie wymagających - całościowy dystans zamknął się w 21 km i niespełna tysiącu przewyższenia, czas jazdy bez postojów wyniósł 2 godziny, a na pokonanie mierzonych odcinków najszybszy zawodnik potrzebował 9 minut. Odcinki nie były trudne i większą rolę grała tu kondycja oraz szczęście, technika schodziła na drugi plan. Wyjątkiem był odcinek czwarty najeżony sypkimi wąwozami, które wymagały dobrego obycia z rowerem i równowagi.
Na liście zawodników znalazło się niemal 250 osób m.in. z Niemiec, Austrii, Słowenii, Włoch, nie wspominając o Słowakach czy Czechach. Nie zabrakło także naszych rodaków, którzy znaleźli się niemal w każdej kategorii. Takie zainteresowanie zawodami jest bardzo dobrym wynikiem nie tylko w czasach pandemii. W dniu startu grupa nieco się zmniejszyła i liczyła 228 zawodników. Wszyscy mieli do pokonania takie same odcinki, jednak kategoria "Hobby" na odcinek 5 mogła wyjechać wyciągiem. Zawodnicy startowali w grupach 10-osobowych począwszy od elektryków, potem uczestnicy bez licencji - hobby, następnie juniorzy, masters oraz kobiety, a na końcu na trasę ruszyła kategoria "Race".
W związku z stosunkowo krótkim dystansem zawodnicy ze wspomaganiem elektrycznym już kończyli zmagania, gdy ja ruszałem na trasę. Miało to taki plus, że mogłem podpytać czy coś się zmieniło na trasie od dnia poprzedniego. Trzeba tutaj pochwalić organizatorów, którzy natychmiast zareagowali na nocny wiatrołom i lekko zmodyfikowali trasę jednego z odcinków, tak że większość startujących nawet tego nie zauważyła. Jak zwykle u naszych sąsiadów bufet był dobrze wyposażony i zlokalizowany w optymalnym miejscu (po najdłuższym podjeździe). Oznaczenie tras nie pozwalało na zmylenie trasy, a bezdotykowy pomiar czasu dopełnił dobrego odbioru zawodów. Wszystko zakończyło się dekoracją zwycięzców i rozdaniem nagród. Na pudle stanęło dwoje Polaków - w kategorii kobiet wygrała Kasia Burek, a w mastersach srebro zdobył Wasz redaktor - Tasman.
Podsumowując - to był super spędzony czas w miłym towarzystwie; gratulacje dla organizatorów za to, że nie przestraszyli się wirusa, dołożyli starań, by festiwal się odbył i wszystko dopięli na ostatni guzik.
Poniżej najlepsi w poszczególnych kategoriach
Race Elita Mężczyźni
1.Denis Kohut
2.Lubos Stano
3.Ondrej Barta
Race Kobiety
1.Kasia Burek
2.Klara Ruskova
3.Simona Jurenkova
Race Masters
1.Victor Michalek
2.Marcin Pałka (bikeBoard)
3.Peter Pecho
Hobby
1.Lukas Platek
2.Martin Kasman
3.Martin Kovacik
E-bike
1.Rasto Baranek
2.Matej Mackovic
3.Radomir Kohut
Oficjalna galeria
Pełne wyniki
Zdjęcia faxcopypro.sk