Jazda na rowerze to czasami ciężka praca, ale także poczucie szczęścia i pasja.
Najpierw bikepacking, potem enduro
Gdzie lecicie?! – dopytywali nas zaskoczeni znajomi, gdy w 2014 roku wybieraliśmy się do Gruzji. Pierwszy w życiu wyjazd z sakwami do niewielkiego kraju rozdartego pomiędzy Europą i Azją, wysokie góry oraz częsty brak kontaktu ze światem zewnętrznym brzmiało jak nie lada wyzwanie. Wtedy o Gruzji mówiło się niewiele, jednak szukając przygody postanowiliśmy spróbować. Przekroczyliśmy kilka własnych granic, zdobyliśmy doświadczenie, ale ten kraj tak uzależnia, że zdecydowaliśmy się na rundę drugą – tym razem enduro.
Transport
Koniec września, do Kutaisi przylatujemy przed świtem. Jesteśmy zmęczeni a dwa duże kartony czekają na rozpakowanie. Szybko przypominamy sobie o celu naszej wyprawy i pełni entuzjazmu, w asyście miejscowych psów, składamy sprzęt. Na Kaukazie podstawowym środkiem transportu są marszrutki, czyli busiki, które dowiozą nas niemal wszędzie. Łapiemy jedną z nich i gorączkowo spoglądamy na kierowców, wpychających nasze endurówki przez klapę bagażnika do starego wozu. Wszystko jest? P...