Parowozy i enduro w Beskidzie Wyspowym

Przygoda Turystyka

Przeczytałam o tym rok temu i od tamtego czasu nie potrafię przestać o tym myśleć. Wyobrażam to sobie. Szczegóły. Atmosferę. Nawet temperaturę. To najbardziej pobudzający moją wyobraźnię artykuł, jaki znalazłam kiedykolwiek w Internecie. Dociera do mnie, że my z naszymi GPS-ami, karbonami, primaloftami i kartami kredytowymi jesteśmy zwykłymi trzepakami, którym się wydaje, że rzucają się w wir przygody. Sterowani komputerowo, nawigowani przez satelity, zabezpieczeni przed chłodem i upałem. Nasi dziadkowie bez tego ekwipunku wciągali nas w tej materii lewą dziurką!

Czuję, że śnieg mam już głęboko pod spódnicą. Moje wełniane pończochy za chwilę będą nadawały się jedynie do powieszenia nad piecem. Nie jestem niestety pewna, czy wagony są wyposażone w piece i trochę się niepokoję. Wieje i termometr przytwierdzony do okna jednego z wagonów wskazuje -13°C. Peron jest uosobieniem pośpiechu i ekscytacji. Widzę czasem, jak spoglądają na mnie: kobiety, mężczyźni; też lustruję bacznie moich przyszłych towarzyszy podróży. Niektórzy już się znają. Mężczyźni częstują się jakimś napitkiem w metalowej butelce, którą podają sobie ukradkiem – pewno jakiś słodki likier. Wycierają sobie wąsy z uśmiechem, który pojawia się chwilę po tym, jak każdy z nich wybałusza oczy po pierwszym łyku. Musi być mocne! Wiem już, że warto było zapłacić parę złotych więcej krawcowi i gruba wełniana materia mojej purpurowej spódnicy będzie przebojem na białych stokach. Wszyte pod spodem pantalony dają teraz kojące poczucie komfortu. Może nawet odrobinę żałuję, że nie odważyłam się na spodnie. To byłaby awangarda: kobieta w spodniach! Na nartach! Wokół pachnie smołą i dymem. Parowóz wydaje dźwięki, które za każdym razem potrafią mnie wystraszyć. Za każdym razem widzę też innych, jak odskakują w popłochu, drepcząc śmiesznie nogami na oblodzonym peronie, kiedy spod lokomotywy wydobywa się świszczący obłok pary. Wsiadamy. Moja nowa spódnica podszyta pantalonami szeleści, gdy wspinam się na metalowe schodki podestu, ktoś wyciąga rękę z wnętrza ciemnego przedsionka, a ja przyjmuję tę pomoc z wdzięcznością. W głębi wagon jest ciepły i gwarny. Obsługa pociągu prowadzi mnie do mojego przedziału. Za chwilę pożegnamy Lwów i przez kolejne dni będziemy przemierzać...

Artykuł jest dostępny w całości tylko dla zalogowanych użytkowników.

Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto Zaloguj się

Przypisy