Każdy głupi potrafi jeździć po górach na Emondzie na tarczach, z kompaktową korbą. Wystarczy chwycić rytm i kręcić – samo się w końcu wjedzie, może z odrobiną zadyszki, a potem dolny chwyt, paluszki na hamulce i heja w dół. Prościzna! Od kiedy producenci rowerów „zmądrzeli” i wrzucają do dziewczyńskich (i chłopackich też) rowerów kasety z 34 zębami, jestem fanką jazdy po alpejskich przełęczach.
Paweł, Mateusz i Maciek, którzy w Projekcie Beskidy 5K opisują, jak pięknie można się sponiewierać w polskich górach, z pewnością potwierdzą moją tezę: współczesne szosówki bardzo ułatwiają robotę. Nawet bruki już tak nie bo...