W sumie to powinien nas taki obrót spraw ucieszyć, tak jak cieszy wszystkich, jednak na nas spadł strach – co zrobić, by tego świętego czasu nie zmarnować, tym bardziej że godziny były już popołudniowe.
Wpychanie rowerów do samochodu, jazda, a potem wyciąganie rowerów, pakowanie, jazda i powtarzanie wszystkiego w odwrotnej kolejności, by wrócić najpóźniej w poniedziałek rano, brzmiało jak definicja marnowania weekendu. Przeprowadzenie wyjazdu rowerowego przy wsparciu PKP – cóż, pomysł był tak absurdalny, że wylądował wśród innych głupich konceptów. Spakowani i gotowi, siedząc w siodłach, podjęliśmy jedyną, jak nam się zdawało w tych okolicznościach, sensowną decyzję: Śląsk, ziemia naszych ojców i matek. Tak właściwie to Górny Śląsk, a jeszcze precyzyjniej, to z małego miasteczka na Śląsku na północ i z powrotem. Jedynym zagrożeniem dla naszego planu były Katowice, które gdzieś tam za lasami mogły skusić nas swoim nocnym życiem. Bez słowa, bez kłótni, czy chociażby delikatnej wymiany chrząknięć, każdy z nas obrał ten jedynie słuszny kierunek: północ. Wiedzieliśmy, że stąpamy po cienkim lodzie i ci...
Silesia. Śląsk odczarowany
Przeklęty kierat dnia codziennego tak pozginał nasze karki, że kiedy podnieśliśmy wzrok znad biurek, klawiatur i kubków po kawie, okazało się, że już sobota.
Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto
Zaloguj się