Na początek pozwolę sobie na osobiste wyznanie: moje myśli krążą wokół sportu w praktyce przez cały czas. Taka praca. Nawet jeśli akurat nie jestem na dyżurze, odruchowo sprawdzam, co się dzieje, by w momencie, gdy przyjdzie mi rozpocząć zmianę, być mniej więcej na bieżąco. A ponieważ w ramach obowiązków zdarza mi się również przygotowywać materiały do telewizji, całkowicie mimowolnie układam sobie w głowie kolejne obrazki.
Ze wszystkich sił staram się ich nie zapamiętywać, gdyż prawdopodobnie szybko zrozumiałbym dosłowne znaczenie powiedzenia, że coś „nie mieści mi się w głowie”. Jednak kiedy próbuję sobie przypomnieć pewne wydarzenia, w pierwszej chwili przed oczami stają mi te wszystkie migawki. Gdy zatem pomyślę o kolarstwie w mijającym sezonie, większość z nich jest żółto-czarna. I w tej zupełnie niechronologicznej próbie spojrzenia na ten sezon również taka będzie.
Nie bez powodu. W 2023 r. kolarze i kolarki Jumbo-Visma podnosili ręce w geście triumfu łącznie 78 razy. Gdyby rozłożyć to na osi czasu, to uwzględniwszy długość sezonu, wyszłoby mniej więcej, że wygrywali jakiś etap lub wyścig średnio co cztery dni. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie podobnego przypadku w ostatnich latach, a może nawet dekadach. To dlatego pozwoliłem sobie to podsumowanie sezonu przygotować właśnie z tej perspektywy.
Poza schematem
Ktoś mógłby oczywiście powiedzieć, że to wszystko było przewidywalne i nudne, ale konia z rzędem temu, kto przewidywał taką rzeczywistość równo rok temu. Bo chociaż rok 2022 Jumbo-Visma kończyła również z imponującym dorobkiem 47 zwycięstw ekipy męskiej i 12 kobiec...