Dla przykładu, czyli bezpieczeństwo niedemokratyczne

Sport

Kraksy w peletonie się zdarzały i zdarzać będą. Nie sposób przewidzieć i uniknąć niebezpiecznych sytuacji, gdy blisko dwie setki rozpędzonych ludzi na rowerach jadą blisko siebie. Kolarskie władze od lat próbują zmierzyć się z problemem, ale skutki tych działań na razie wydają się mizerne. Być może dlatego, że większość z nich jest wyłącznie na pokaz.

2 kwietnia 2023 roku Filip Maciejuk zapamięta na długo. Około 145 km przed metą wyścigu Dookoła Flandrii Polak próbował dostać się na czoło peletonu, wyprzedzając grupę szerokim brukowanym poboczem. 

Prawie się udało. Owo pobocze jednak w pewnej chwili się skończyło, a Maciejuk wjechał w miękką, nasączoną wodą trawę. Wyratował się i wrócił na jezdnię, ale niechcący przy tym manewrze uderzył bokiem w jednego z rywali. Ułamek sekundy później leżało już pół peletonu. 

Z jednej strony kraksa, jakich kolarstwo w swojej historii widziało wiele. W zachowaniu kolarza Bahrain-Victorious nie było ani złośliwości, ani zamiaru wyeliminowania z wyścigu któregokolwiek z kolarzy. Zwykła nieostrożność, może brak doświadczenia, ale niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy przez nieuwagę nie „liznął koła” zawodnika jadącego przed nim, a potem nie przyjął na siebie bezwładnej plątaniny ciał i rowerów. Zdarza się.

Tymczasem na Maciejuka posypały się gromy. Z wyścigu został natychmiast zdyskwalifikowany, choć właściwie jedynym jego przewinieniem była jazda poza wyznaczoną drogą. Polski kolarz nie tylko stał się przedmiotem wielu analiz na temat bezpieczeństwa w wyścigach. Został też bohaterem niezliczonych memów. Kajał si...

Artykuł jest dostępny w całości tylko dla zalogowanych użytkowników.

Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto Zaloguj się

Przypisy