Pierwszą rzeczą, jaka przychodzi do głowy, gdy się pomyśli o takim wyzwaniu, jest długi i potwornie ciężki trening, poprzedzony wieloma miesiącami przygotowań. Tymczasem Alicja podeszła do tej próby niedługo po tym, jak zaczęła się oswajać z myślą o rozstaniu z triathlonem. Po trzech latach rywalizacji miałam już delikatny przesyt, połączony z brakiem równowagi na poziomie fizycznym. Złapałam kilka kontuzji, byłam połamana. Zresztą psychicznie poprzedni sezon też nie był dla mnie najlepszy. Jeśli chodzi o triathlon, to wszystko było na „nie” – przyznaje 30-latka. Męczyła mnie też logistyka, bo żeby wyjechać gdzieś z rodziną, musisz mieć w zasadzie autobus: rower, a czasem dwa, trenażer, ciuchy do pływania, do biegania, buty na szybkie bieganie, na wolne bieganie, na rower i tak dalej. Tego sprzętu jest mnóstwo. Stwierdziłam, że to pierniczę i nie chcę już tego robić. Zaczęłam tylko biegać.
Zmiana decyzji
Pojechałam na wakacje do Hiszpanii, do Roberta Karasia, który jest wielokrotnym rekordzistą świata w ultratriathlonie. Nie wiem, co sobie wtedy myśl...