Czy to była trasa, jakiej się spodziewałaś? Jak oceniasz jej trudność.
Trasa w Boguszowie jest bardzo wymagająca, spora ilość korzeni to chyba jej najtrudniejszy element. Niepozorne podjazdy, które na wyścigu ciągnęły się do nieba dawały w kość. Ulewne deszcze przed zawodami spowodowały pojawienie się kolejnych korzeni, trasa zrobiła się dość śliska. Według mnie jest to jedna z lepszych tras w Polsce, nie tylko w mojej opinii, ale również inni zawodnicy oceniają ją na TOP 3.
W ilu wyścigach XCO bierzesz udział w sezonie? Czy ścigasz się też w innych dyscyplinach?
W sezonie startuję około 15-20 razy. Moją dominującą dyscypliną jest cross country, jednak od czasu do czasu próbuję swoich sił w innych odmianach kolarstwa.
W młodszych kategoriach startowałam kilka razy w roku na szosie, co szczerze mówiąc nie przypadło mi do gustu. Jednak wolę rower górski.
Swoich sił próbowałam również w eliminatorze i na four crossie, gdzie zdobyłam medale Mistrzostw Polski, jednak dyscypliny te umierają.
Czasem można mnie spotkać na maratonach, jednak długie dystanse nie sprawiają mi tyle frajdy co cross country.
W zeszłym roku, dla odmiany, swoich sił spróbowałam na rowerze z nieco mniejszymi kołami, czyli wystartowałam podczas Mistrzostw Polski BMX i szczerze mówiąc bardzo żałuję, że jest tak mało torów i zawodów w Polsce. Bardzo dynamiczna dyscyplina, dzieje się dużo w zaledwie kilkadziesiąt sekund. Oczywiście takich biegów do przejechania jest kilka, co wiąże się z potężną dawką stresu. Uważam, że każdy zawodnik powinien tego spróbować.
Jak oceniasz swój start?
Mistrzostwa Polski, to dla mnie, jak dla większości zawodników najważniejsza impreza w sezonie. Wiele miesięcy ciężkiej pracy, wyrzeczeń, nadzieja, że właśnie tego dnia wszystko zagra. Niestety w tym roku u mnie nie zagrało. Co? Nie wiem. Być może duża presja, jaką sama na sobie wywarłam, być może za duża zębatka, być może brak wiary w siebie, a może to był strach. Szczerze mówiąc nie lubię wyścigów w Boguszowie i w Wałbrzychu, czyli na jednych z najlepszych tras w Polsce. Od razu nasuwa się pytanie “Dlaczego?”, zaburzona rutyna przedstartowa, dużo “rozpraszaczy”, duża presja, o której nikt nie mówi, ale czuje się ją w powietrzu. Całkiem inna atmosfera niż podczas wszystkich innych zawodów.
Po kilku dniach, kiedy emocje opadły i wróciłam do treningów i widzę jakie kręcę waty, wiem, że była szansa na kilka oczek wyżej, jednak wyścig to nie tylko waty, o czym przekonałam się nie raz. W tym roku wyścig zakończyłam w połowie stawki.
Jakie masz plany na końcówkę tego sezonu?
Końcówka sezonu to kilka startów XCO, w tym finał Pucharu Polski. Dodatkowo wystartuję w Mistrzostwach Polski w maratonie w Srebrnej Górze, więc pewnie też wpadnie jakiś start kontrolny na maratonie.
Czy Twoim zdaniem XCO się rozwija, czy pojawiają się nowe twarze? Jak długo sama jeździsz XC, od jakiej kategorii zaczynałaś?
Zacznę od drugiego pytania. W kolarstwie “siedzę”, niemal od 16 lat. Początkowo była to zabawa, rodzinne wyjazdy na zawody. Nauka poprzez sport. Z czasem zaczęłam do tego podchodzić coraz poważniej. Mając 15 lat, czyli w juniorce młodszej w klubie utworzyła nam się zgrana grupa, którą pod swoje skrzydła wziął olimpijczyk – Roman Magdziarczyk. Wspólne treningi, rozmowy, poznawanie siebie, szczerze mówiąc wiele się wtedy nauczyłam. Już w drugim roku juniorki młodszej było widać efekty współpracy, gdy podczas Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzież, złoto przegrałam na ostatnich metrach, dając z siebie wszystko. Wtedy wiedziałam, że wybrałam właściwą drogę. Po dwóch latach osiągnęłam to o czym marzyłam od początku, czyli złoty medal Mistrzostw Polski Juniorek. Kolejne lata to ciężki okres dla młodego sportowca, to czas matury, studia... Wiele młodych osób rezygnuje wtedy z kolarstwa, ja jeżdżę dzięki Cargo Express – partnerowi, który wspiera mnie od początku. Wiem, że tak naprawdę niewiele osób dostaje taką szansę jak ja, za co dziękuję właścicielowi firmy Panu Tomaszowi Lachowi.
Wracając do pierwszego pytania. Szczerze mówiąc, pamiętam jeszcze czasy jak Pan Czesław Lang organizował zawody cross country, później kolarstwo górskie nieco upadło jednak dostrzegam, że na przestrzeni ostatnich lat XC znów wraca na właściwe tory.
Widzę coraz więcej nowych twarzy, “starsi” zawodnicy wymieniają się z młodszymi. Niestety przechodząc do Orlika, gdzie zazwyczaj szkolenie w klubach się kończy, zawodnicy kończą swoje kariery. Jednak z optymizmem patrzę w przyszłość, patrząc na listy startowe w młodzikach i juniorach młodszych, gdzie startuje bardzo duża liczba zawodników. Mamy dobre “fundamenty” teraz przydałby się dobry program szkoleniowy i kto wie, może to właśnie oni kiedyś staną na najwyższych stopniach podczas Mistrzostw Europy i Świata. Tego im życzę.
Dzięki Patrycja za ten wywiad i podzielenie się z nami refleksjami.