KOLORY GALICJI
Przez Chyrów kierowaliśmy się do miasta Sambor. Już za granicą zwracały uwagę barierki, mostki, krawężniki, słupy, latarnie, płoty i bramy, czasem stacje benzynowe, a nawet domy i samochody pomalowane na żółto i na niebiesko, czyli w narodowe barwy Ukrainy. Oprócz tych dwóch kolorów wymalowane były lub wisiały flagi czerwono-czarne, będące symbolem ukraińskich nacjonalistów, a wcześniej banderowców, oraz narodowe hasła i tryzuby. W zachodniej Ukrainie charakterystyczne są kolorowe wiaty przystanków autobusowych. Stare, pamiętające czasy ZSRR, są ozdobione mozaikami stanowiącymi ilustrację symbolu sierpa i młota. Na nowszych ukazane jest często męczeństwo lub potęga Ukrainy. Na ulicach oprócz współczesnych aut widać cały przekrój radzieckiej motoryzacji – pełno tu starych, zabytkowych, ale sprawnych ład, wołg, moskwiczów, zaporożców, kamazów, ziłów. Przed Drohobyczem, jadąc z Sambora, zauważyliśmy na poboczu drogi znak z informacją o znajdującym się w pobliżu cmentarzu żydowskim. Ta niewinna tabliczka zaprowadziła nas na miejsce masowych mordów popełnionych przez nazistów na drohobyckich Żydach. Był to Las Bronicki, w którym w masowych mogiłach spoczywa ponad 10 000 osób. Miejsce to zrobiło na nas piorunujące wrażenie. Powietrze zgęstniało, a pracująca wyobraźnia nie pozwoliła na zbyt długie przebywanie tam. W ciszy i ponurych nastrojach zjechaliśmy do Drohobycza – miasta, w którym przed wojną mieszkali zamordowani Żydzi. Podczas przejażdżki po Drohobyczu uwagę mocno przykuwały ogromne hałdy śmieci, znajdujące się w miejscach właściwych, tam, gdzie stoją śmietniki, te jednak zostały zalane przez tony odpadów syntetycznych, jak i organicznych. Ptactwo i bezpańskie psy wyglądały na zadowolone, w przeciwieństwie do ludzi. Już w momencie opuszczania ścisłego centrum ciężko było oddychać. Pojawił się smog. Jesienna pora poobiednia to na Ukrainie pora palenia. Tak jak u nas jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku palono darń i kłącza po ziemniakach podczas wykopków, tak tam pali się po dziś dzień, a że Galicja ziemniakami stoi, dymi się wszędzie, o dziwo nawet w miastach. Pola upra...