Wielka pętla wokół Tatr (1 dzień na rowerze)

Turystyka
   Tematy poruszane w tym artykule  
  • Jak przebiega ewolucja z jazdy na górskich rowerach do rowerów szosowych wśród grupy przyjaciół.
  • Planowanie i realizacja ambitnego celu - objazdu Tatr dookoła na rowerach szosowych w jeden dzień.
  • Przeciwności pogodowe i logistyczne napotkane podczas przygotowań do jazdy wokół Tatr.
  • Opis różnic w jakości nawierzchni dróg w Polsce i na Słowacji dostrzegalnych podczas jazdy rowerem szosowym.
  • Wrażenia i trudności związane z pokonywaniem podjazdów i zjazdów na trasie dookoła Tatr.
  • Porównanie czasów przejazdu trasy dookoła Tatr przez amatorów i profesjonalnych kolarzy.
  • Informacje praktyczne dotyczące wymiany walutowej, ubezpieczenia, komunikowania się na Słowacji oraz przekraczania granicy.
  • Zalecenia dotyczące przygotowania do długich dystansów na rowerze szosowym ze szczególnym uwzględnieniem trasy wokół Tatr.
  • Lista miejsc wartych zobaczenia w rejonie Tatr, zarówno na polskiej jak i słowackiej stronie.
  • Informacje o skutkach huraganu z 2004 roku dla środowiska naturalnego Tatr.

Ten tekst powstał w czasach, gdy na Słowację można było wjechać tylko po okazaniu paszportu lub dowodu osobistego, w sklepach i gospodach płaciło się słowackimi koronami, a asfalty na Słowacji wciąż były lepsze od naszych (teraz jest mniej więcej podobnie). Jeśli macie ochotę na wspominki, jak to było, gdy dopiero nieśmiało kosztowaliśmy europejskiego życia, zapraszamy do lektury. 

 

To się stało latem zeszłego roku. Borys nas zdradził - kupił szosówkę i zdjął daszek z kasku. Zgroza! Ku mojemu przerażeniu Jacek i Kisiel wkrótce dołączyli do schizmy. Zaczęło się niewinnie - czasem poranne przejażdżki na szosie, "gadki-szmatki", że to w sumie też fajne jeżdżenie, chociaż można rozróżniać grubość farby do malowania pasów na jezdni i takie tam. Lawina też czasem zaczyna się od małego kamyczka. A pożar od iskierki.

Od zawsze jeździliśmy na góralach. Dla większości z nas od nich ponad dekadę temu zaczęła się przygoda z rowerem . Z czasem sprzęt stawał się coraz cięższy i bardziej off-roadowy. O szosie owszem rozmawialiśmy, ale bardziej w kategoriach nabijania się z cienkich kółek i problemów z pokonywaniem pęknięć w asfalcie. Teraz muszę przyznać, że się wtedy wszyscy myliliśmy. Wąskie opony wcale nie zawężają horyzontów. A przygoda nie kończy się w miejscu, gdzie zaczyna się asfalt.

Pod koniec sezonu Borys rzucił hasło: - A może byśmy tak objechali Tatry dookoła?

- Człowieku, w jeden dzień? Ile to kilometrów?
- Koło dwustu. 
(Znacząca cisza)
- Łamiecie się, nie damy rady?
(Po chwili znaczącej ciszy)
- Kto nie da rady? My się łamiemy?

W ten sposób świt pewnej soboty w środku września zastał nas dojeżdżających do Zakopanego samochodami wypakowanymi cienkokołowymi przecinakami. Prognoza mówiła o pięknej słonecznej pogodzie 10-15 oC . Ale nie było nic o tym, że rano pod Nosalem będzie 1oC PONIŻEJ zera!

Gorączkowe poszukiwania ujawniły znaczące braki w garderobie. No to będzie ostry start....

Artykuł jest dostępny w całości tylko dla zalogowanych użytkowników.

Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto Zaloguj się

Przypisy