W 2017 r. nikt z polskich kolarzy nie został złapany na stosowaniu dopingu. Nie oznacza to wcale, że dyscyplina jest nieskazitelna, bo w roku następnym zdyskwalifikowano dwóch kolarzy – amatorów, ale byłych zawodników – Krzysztofa Krzywego i Pawła Rychlickiego.
Kontrole poza zawodowym sportem to na razie rzadkość, nie oznacza to jednak, że ich w ogóle nie ma albo – co ważniejsze – że amatorzy są poza regułami antydopingowymi. Ostatnio szerokim echem odbiły się kontrole przeprowadzone podczas amatorskiego Tatra Road Race.
Polski Związek Kolarski zapowiada, że akcja „czyste kolarstwo” będzie obejmowała kolejne imprezy dla amatorów i oferuje wsparcie dla organizatorów wyścigów.
„Nie chcemy organizować »polowania na czarownice«. Chcemy działać prewencyjnie. Przede wszystkim zwiększać świadomość samych zawodników. Także wiedzę o negatywnych skutkach zażywania substancji dopingujących” – wyjaśnia Sebastian Rubin, wiceprezes Polskiego Związku Kolarskiego.
Co rusz pojawiają się pomysły (często chcą tego sami startujący), by do opłaty startowej doliczać 5–10 zł na pokrycie kosztów kontroli. Wykonanie pięciu badań oraz koszty przejazdu i noclegu kontrolerów to ok. 12 000 zł. O połowę tańsze są analizy, które nie biorą pod uwagę testów np. na EPO.
Stosowanie erytropoetyny czy hormonu wzrostu to wyższa szkoła jazdy, ale anaboliki dostępne w każdej aptece na receptę kuszą łatwością stosowania i e...
Za doping możesz słono zapłacić
Wpisując w wyszukiwarkę internetową hasło „co biorą w kolarstwie”, otrzymamy ok. 608 000 wyników w 0,37 sekundy. Problemu ze znalezieniem informacji więc nie ma, pojawia się on jednak wtedy, gdy traci się zdrowie. Zawał, niewydolność nerek, serca, nadnerczy, kontuzje – to tylko część ubocznych skutków stosowania dopingu.
Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto
Zaloguj się