Dokumenty w egzotycznej podróży

Przygoda

Wizja długiej podróży niesie ze sobą pytanie o kwestie paszportowe. Mianowicie: czy ograniczone czasowo pozwolenie na pobyt wystarczy, by zrealizować wszystkie ambitne plany? To szczególnie istotne w wielkich krajach, rozciągających się na tysiące kilometrów, takich jak Peru czy Argentyna. W niniejszym artykule postaram się naświetlić nieco temat stempli i paszportów. Chociaż nie wiem, czy jestem do tego odpowiednią osobą: ostatecznie w ostatnich miesiącach mój pobyt określa się jako „nieregularny”.

Gdy wyjeżdżałem z Meksyku do Gwatemali, na granicy powitały mnie fortyfikacje podobne szczelnym przejściom odgradzającym Unię Europejską od reszty świata. Wąski korytarz z metalowej siatki piął się w górę, ukoronowany grubym pętem drutu kolczastego. Tu podróżny nie ma wyjścia: musi posłusznie podążać jedyną możliwą ścieżką pod bacznym okiem meksykańskich służb migracyjnych.
Kilka tygodni później przepływałem morską granicę między Belize i Gwatemalą. Motorówka o zszarzałych burtach zatrzymała się przy drewnianym pomoście. Niemłode deski uginały się pod ciałami kilku pasażerów, którzy jeden za drugim wyskakiwali na ląd. W gęstym upale przedpołudnia nieletni sprzedawcy oferowali gumy do żucia. W powietrzu unosiła się tłusta woń empanadas, smażonych pierożków z nadzieniem z mielonego mięsa. Mam na myśli: miejsce przypominało raczej targ niż przejście graniczne. Zapytałem któregoś z przechodniów, gdzie znajduje się biuro migracyjne. Co? No, gdzie...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów



Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
  • Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
  • ...i wiele więcej!

Przypisy