Starsze małżeństwo wyruszyło w dalszą drogę o poranku. Dostałem po ciepłym uścisku od obojga i wróciłem niespiesznym krokiem w stronę namiotu. Słońce późnego lata grzało przyjemnie, woda szemrała znajomo – zupełnie jakbyśmy z rzeką Senguer znali się od dawna – a korony drzew doskonale chroniły obozowisko od wiatru, który hulał z pełną mocą po bezkresnej pampie Patagonii. Tego dnia nie pojechałem nigdzie dalej.
Takich sytuacji w podróży jest wiele. Dlatego gdy po raz kolejny słyszę: „ile (kilometrów) robisz dziennie” – może najczęstsze pytanie zadawane człowiekowi na obładowanym rowerze – uśmiecham się i odpowiadam: to zależy.

Na przykład 15 km.
Można dużo
Istnieje tylko jedna droga łącząca południowy wschód Wenezueli z Brazylią. Cierpiąc bolączki wenezuelskiego kryzysu wspólni...