Ucieczka ze szpitala na peryferiach

Przygoda

W Brnie na tramwaj mówi się šalina (szalina). Od Elektrische Linie… Nie sprawdza się tam rozkładu jazdy, po prostu staje się na przystanku i w ciągu paru minut wsiada do wagonu, który zabiera Cię tam, gdzie chcesz się dostać (oczywiście, jeśli ktoś Cię poinstruuje, gdzie wsiąść i gdzie dojechać). To nie jest jakaś nowość. W większości europejskich miast tak właśnie to działa. Jednak gdy się dowiadujesz, że po mieście jeździ Pivní šalina albo Šachová šalina (właśnie tak: tramwaj, w którym możesz zagrać w szachy albo pić browary), to już zaczynasz czuć się bohaterem jakiegoś czeskiego filmu i albo zasępiasz się zalany potopem nostalgicznych myśli, albo po prostu musisz się napić.

Problem w tym, że w Brnie nie wiadomo, czego się napić, bo od piwa w Czechach nie uciekniesz, a na każdym niemal rogu mruga do ciebie vinoteka. Brno to brama do winiarskiego kraju – stąd blisko już do Mikulova, Valtic czy Znojmo.

Franz Kafka Špitál

Moje wspomnienia z Brna (a byłam tam zaledwie trzy razy) i opowieści moich znajomych, którzy spędzili tam trochę więcej czasu, sprawiły, że w jakiś czwartek koło południa znów zaczęłam grzebać w internecie w poszukiwaniu transportu i noclegu w tym niesamowitym mieście. Jakieś naprędce wklikane dane uzmysłowiły mi, że z Katowic do Brna kursują autokary i że podróż z rowerem nie kosztuje więcej niż 60 złotych. Znalezienie noclegu, gdzie można wbić z rowerem o północy, też okazało się łatwe: samo centrum, 500 metrów od dworca autobusowego i klimat jak z powieści z początku XX wieku – Franz Kafka Špitál. Špitál to nie jest oczywiste czeskie słowo, gdyż szpital po czesku to nemocnice, jak w Nemocnice na kraji města – czeskim serialu emitowanym na przełomie lat 70. i 80. XX w., traktującym o perypetiach lekarzy prowincjonalnego czeskiego szpitala. Skąd wzięło się słowo Špitál w nazwie hostelu – nie mam pojęcia, bo już Krankenhaus miałby większy sens – Franz Kafka całe życie mówił przecież po niemiecku!

 Dolní oblast Vítkovice, Ostrava, czyli stara huta dziś będąca obiektem kulturalnym. 
 Ostrawska ulica.
 Czy to zaproszenie? 
 Dolní oblast Vítkovice.

Hostel naprawdę jest w szpitalu! W budynku pachnie szpitalem, w pokojach stoją szpitalne łóżka na kółkach. Budynek jest monumentalny i z pewnością pamięta czasy Kafki (choć nie twierdzę, że pamięta samego, chorowitego wprawdzie, ale będącego rezydentem Pragi, Kafkę). Prysznic działa, leci ciepła woda, w dozowniku jakieś pachnące mydełko, nawet jeśli szpitalny zapach wierci w nozdrzach, „konflikt zniewolonej jednostki z anonimową, nadrzędną wobec niej, instancją” nie jest dojmujący – rano, po 10 minutach poszukiwań, może odrobinę zdezorientowani, docieramy jednak na śniadanie. Po drodze trafiamy na, zdaje się, wciąż działający oddział okulistyczny. Na śniadanie szynka, serek, masełko i chleb, a jakże – z kminkiem. Pani w o...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów



Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
  • Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
  • ...i wiele więcej!

Przypisy