Autor: Kuba Chryczyk
Szef działu testów, znany pod pseudonimem „Pan z Brodą”. Absolwent krakowskiego AWF-u. Aktywny sportowiec, były pływak i pasjonat kolarstwa. Ściga się w maratonach MTB, etapówkach oraz triathlonach. Za największy sukces w sezonie 2014 uważa narodziny córki. Rower: HT 29” made in Poland.
Zanim adept kolarstwa skończy 18 miesięcy, można go przyzwyczajać do jazdy chodzikiem. Jest stabilny, a więc bezpieczny i pozwala przywyknąć do przemieszczania się i sterowania. Ale odradzamy te, w których dziecko nie ma wpływu na kierunek jazdy. Wejście w świat rowerków biegowych powinno nastąpić z inicjatywy dziecka, musi mieć ono poczucie bezpieczeństwa i ochotę, żeby spróbować – tu najlepiej działa przykład rodziców i biegówka oparta o ścianę dziecięcego pokoju. Rowerki biegowe posłużą do czasu, kiedy dzieciak zapragnie poruszać się normalnym rowerkiem z pedałami. Po takim przygotowaniu nastąpi to szybciej, ale należy przypuszczać, że około piątego roku życia.
Na początku sezonu rozpoczęliśmy długodystansowy test kół zbudowanych na bazie piast Novatec D411/D412, obręczy Nextie Ultralight 30 oraz szprych Sapim CX-Ray. Masa zestawu jest niebywale niska i wynosi 1238 g. Na rynku nie ma systemowych kół o takich parametrach. Nawet takie ekskluzywne modele jak Bontrager Kovee XXX (1290 g) czy Syncross Silverton SL (1290 g) ważą wyraźnie więcej i kosztują przynajmniej dwa razy tyle. O powodach doboru poszczególnych komponentów oraz ich parametrach pisaliśmy w wydaniu majowym (bB#5/2019), nie chcemy się więc powtarzać. Teraz skupimy się na przebiegu testu oraz jego rezultatach.
Rowery na kołach 29” zdecydowanie rządzą w niemal wszystkich odmianach kolarstwa górskiego – już nie tylko maszyny XC, ale nawet fulle enduro i DH mają duże koła.
Rok temu postanowiłem złożyć wyjątkowy rower, na którym będę ścigał się w maratonach. Ale założenie było takie, że bazą będą komponenty wyprodukowane w Polsce przez nasze rodzime marki. Cały czas ewoluuje i zmienia się, a oto jak subiektywnie go oceniam. Dla równowagi publikujemy obiektywnie pozyskane w naszym laboratorium informacje, ale efekt dla mnie jest co najmniej zadowalający.
Przez lata rower szosowy służył wyłącznie do ścigania sie lub szybkiej jazy po gładkiej szosie. Miał byc lekki i szybki. Nie dbano o wygodę, a jeśli kolarze jechali po szutrze lub kostce brukowej znanej z wiosennych klasyków, to po prostu musieli swoje wycierpieć.