W „bikeBoard” od ponad 20 lat, większość tego czasu spędziłem na rowerach MTB, jednak od kilku lat jazda w terenie stanowi już tylko chwilową odskocznię od roweru szosowego. Chociaż wśród moich doświadczeń nie brakuje jazdy na czas w pozycji aerodynamicznej, to tak naprawdę preferuję jazdę endurance krętymi drogami o zróżnicowanym profilu. Moja recepta na trasę idealną to 100 m pokonanych podjazdów na każde 10 km trasy.
Niewidoczny, a potrafił zamieszać i wstrząsnąć naszym światem jak żadne inne wydarzenie od zakończenia ostatniej wojny światowej. Perturbacje dotknęły wszystkie dziedziny życia, w tym także bliski nam świat rowerów. Z jednej strony cieszy wzmożone zainteresowanie jednośladami, zarówno jako alternatywnym środkiem transportu na co dzień, jak i sposobem na bezpieczne spędzanie wolnego czasu. Z drugiej jednak strony już dzisiaj widać problemy wynikające z przerw i opóźnień w łańcuchach dostaw, a tak naprawdę to dopiero nadchodzący sezon będzie sprawdzianem dla firm gorączkowo próbujących odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Autentyczna wypowiedź nabywcy drogiego roweru, którą przytaczamy jako tytuł tego artykułu, jest przyczynkiem do rozważań o zakupach. Od pewnego pułapu kolarskich oczekiwań sama maszyna nie załatwi sprawy. Jeśli więc nie jesteś posiadaczem tytułowych pedałów, butów i całej reszty anturażu, musisz planować budżet całościowo. Poniższy artykuł podpowie Ci, o czym nie możesz zapomnieć i czy możesz myśleć o droższym, czy tańszym modelu z typoszeregu.