Dział: Przygoda

Działy
Wyczyść
Brak elementów
Wydanie
Wyczyść
Brak elementów
Rodzaj treści
Wyczyść
Brak elementów
Sortowanie

Glacensis Flow Trail

Singletrack Glacensis, czyli system ścieżek flankujący wschodnią ścianę Kotliny Kłodzkiej, anonsowaliśmy w pierwszym tegorocznym numerze (bB 1–2/2019). Dość powiedzieć, że to prawdziwie epicki rowerowy singiel. Obecnie ścieżką na jeden ślad można pokonać ponad 130 km. Docelowo w 2020 roku ma tego szczęścia być ponad 200 km. Szacuję taką przygodę na kilka dni, więc kiedy Marek Janikowski, jeden z inicjatorów, pomysłodawców i projektantów trasy Glacensis, powiedział mi, że zrobimy to w jeden dzień… uwierzyłem mu i kilka dni później rano stałem koło tarpana.

Czytaj więcej

Szczytno MTB Trails

Raczej się nie spodziewam, że ktoś spoza województwa warmińsko-mazurskiego przyjedzie tu specjalnie, żeby pojeździć. Ale uważam, że każdy jadący na Mazury, a nawet warszawiak jadący do Trójmiasta i wiozący ze sobą „górala” albo nawet gravela, powinien tak zaplanować trasę dojazdu, aby w Szczytnie zrobić postój, rozruszać mięśnie i wprowadzić do krwiobiegu nieco substancji endogennych.

Czytaj więcej

Małe Pieniny – pasmo Durbaszki

Pieniny to niskie, lesisto-łąkowe góry umiejscowione zbyt blisko Tatr, aby zanęcić turystów żądnych prawdziwych wyzwań. Co nie znaczy, że nie warto tam pojechać i w ciągu jednego czy kilku dni zaznać wszystkich najważniejszych atrakcji. Ale najlepiej (co polecam nawet ja, zagorzały taternik) odkrywać je w inny sposób – właściwy dla ich odmiennego charakteru.

Czytaj więcej

Ryż z cebulą – droga numer 150

La Rioja i San Juan to nie najbardziej znane miasta Argentyny. Podobnie droga krajowa numer 150, która je łączy, znacznie ustępuje sławą legendarnej „Czterdziestce”. Jeśli jednak nie masz czasu na pedałowanie 5000 kilometrów z La Quiaca do Ushuaia, to niecałe pół tysiąca z La Rioja do San Juan może się okazać doskonałym zamiennikiem.

Czytaj więcej

Szlaki Ziemi Świętej

Myśl jak wielbłąd. Jedź jak tygrys. I pij jak wiking powracający z pola bitwy! Nasz przewodnik tego dnia – Maor – udzielił nam takich rad, aby przygotować naszą ekipę na czekający nas skwar na Pustyni Judzkiej. Wielbłądy również szukają najłatwiejszej drogi i nigdy nie pójdą pod górę, dlatego szlaki ich wędrówek nadają się dla rowerzystów. A płynny styl jazdy tygrysa i tak mamy we krwi. Przynajmniej taką mamy nadzieję.

Czytaj więcej

Ukraina, Mołdawia, Naddniestrze – poradziecka mozaika

Był słoneczny początek września, gdy w Krościenku przekroczyliśmy na rowerach polsko-ukraińską granicę. Oficjalnie przejście jest wprawdzie wyłącznie samochodowe, lecz uprzejmi ukraińscy pogranicznicy dopisali nas jako pasażerów do osobowego auta, które stało w kolejce za nami.

Czytaj więcej

Pętla wokół jezior Karyntii

Czas na 340-kilometrową wyprawę rowerową wokół najpiękniejszych jezior na południu Austrii.

Czytaj więcej

Apu Wamani – górscy bogowie Andów

Inkowie czcili góry jako chroniące bóstwa. Tych „Strażników Doliny” w inkaskim języku z rodziny keczua nazywano Apu Wamani. Ambitny projekt rowerowy w Chile – próba przemierzenia pięciu gór z tej grupy na rowerze – służył zwiększeniu świadomości historii ludzi, których już nie ma. Przyjąłem zaproszenie na zdobycie ostatniej wielkiej góry z tej wieloletniej wyprawy.

Czytaj więcej

Himalaje okiem Gizeli Rakowskiej

Marzenia są po to, żeby się spełniały – jednym z moich była wyprawa w Himalaje.

Od paru lat planowałam ten wyjazd, lecz zawsze pojawiały się jakieś przeszkody: a to nie było wystarczającej grupy osób, a to wypadło coś w pracy, a kiedy w końcu już się wszystko udało dopiąć na ostatni guzik, spotkała mnie pechowa przygoda – tydzień przed wylotem złamałam palce u stopy i wszystko trzeba było odwołać. Myślałam, że to znak, że ta wyprawa nie jest mi pisana. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo grupa nie zdobyła przełęczy, a ja zaczęłam od razu planować nową próbę. Szybko skrzyknęło się szesnastu śmiałków, w tym dwóch pilotów, z zamiarem zdobycia przełęczy Thorong La, która miejscami wyglądała jak Dolomity czy jak okolica mojej ukochanej Gardy.

Czytaj więcej

Titicaca

Trasa jest prosta: z Limy na południe po wybrzeżu, w Camana odbijasz w lewo na Arequipę, dalej celujesz między dwa wulkany (Misti, 5822 m n.p.m.; Chachani, 6057 m n.p.m.) i wkrótce dojeżdżasz nad najwyżej położone żeglowne jezioro świata. Tysiąc pięćset kilometrów w poziomie, cztery i pół w pionie, pejzaże gratis: nie najgorszy pomysł, by spędzić trzy tygodnie życia.

Czytaj więcej